sobota, 20 maja 2017

Skin...

https://www.youtube.com/watch?v=yU6gG-p5FZcGdy usłyszałem ten dźwięk
Gdy ściany się zawaliły
Myślałem o tobie,myślałem o tobie
Gdy moja skóra się zestarzeje
A mój oddech stanie się zimny
Będę myślał o tobie,myślał o tobie
Gdy skończy mi się powietrze do oddychania
Widzę twojego ducha
Będę myślał o tobie,myślał o tobie...

poniedziałek, 1 maja 2017

Niedoceniona...

Płacz, cierpienie, bezradność, strach, lęk, niepewność, zagubienie, ucieczka. Słowa te tworzą jeden prosty wyraz TCHÓRZ. Zanim zabrałam się do opisywania tej historii, zastanawiałam się jak ją poskładać tak, aby tworzyła spójną, logiczną całość. Postanowiłam utożsamić ją ze sobą. Dlaczego? Być może dlatego, że sama jestem cholernym tchórzem, któremu zwyczajnie brakuje odwagi i pewności siebie. Mam osiemnaście lat i wydawałoby się, że człowiek w tym wieku jest młody, silny, gotowy podjąć wszelkie działania. To nie do końca tak. Osiągając wiek dorosły wcale nie czuje się silna ani nie jestem gotowa do podjęcia jakichkolwiek działań. Cholernie zazdroszczę ludziom, którzy wiedzą na czym stoją, potrafią wstać i krzyknąć "DOSYĆ". Noszą w sobie tonę odwagi i nic, ani nikt nie jest w stanie tego zmienić. Niestety ja jestem zupełnym przeciwieństwem takich ludzi. Nie mam tyle siły w sobie, nie podążam pewnym i zdecydowanym krokiem przez ścieżkę zwaną "Życie" i nie posiadam dumy w oczach, lecz tylko puste łzy. W tych łzach można odszukać wiele bezradności, zagubienia, bezsilności na wstanie i postawienie kolejnego kroku. Wiele razy, kiedy kładę się do swojego łóżka, przykrywam się ciepłą kołdrą i układam swoją głowę na górze poduszek, zaczynam zadawać sobie pytania. Dlaczego tak jest? Czemu tak się dzieje? Poszukując odpowiedzi cofnęłam się, aż do czasów mojego dzieciństwa, okresu dojrzewania. Nie chciałam wracać tak daleko, ale nie miałam wyjścia, tylko tam mogłam rozwikłać moją zagadkę. Te dwa okresy mojego życia, czyli dzieciństwo i dojrzewanie były dla mnie trudne, gdyż właśnie wtedy byłam tą "NIEDOCENIONĄ". Najchętniej wzięłabym gumkę do ścierania i wymazała to wszystko co wtedy mnie spotkało i tak na prawdę spotyka do dziś. Ciągle jestem tak zwanym ''kozłem ofiarnym'', którego nikt, nigdy nie potrafił docenić i powiedzieć "Jestem z Ciebie dumna''. To strasznie boli, powoduje, że nie potrafię się podnieść i iść dalej z podniesioną głową. Czuje się jakby ktoś pomazał mnie błotem i opluł. Miałam tego wszystkiego serdecznie dosyć, chciałam uciec gdzieś daleko i nigdy nie wrócić. Krzyczeć? Tak właśnie tak, tyle ile miałam sił w płucach. Zapomnieć? Tak, chodź na krótką chwilę, aby po mojej głowie przestały krążyć te okrutne myśli o sobie i całym tym pieprzonym, chorym, zepsutym świecie. Przesiąkniętym złem, obojętnością, próżnością i dbaniem o swoje własne dobro. Pisząc tą historię w głowie zagościły mi pewne słowa: Nie JESTEM ''WSZYSCY'' i nie mam na imię ''KAŻDY" Nie muszę robić tego, co ''INNI''. To najprawdziwsza prawda, pod którą podpiszę się dwoma rękami. Jeśli ktoś z Was kiedyś w siebie nie wierzył, albo nadal jest mu z tym ciężko, tak jak mi niech, po prostu przeczyta ten tekst, może wtedy zacznie dostrzegać w sobie kogoś wyjątkowego, wstanie i powie "Dam radę". Życzę każdemu z osobna, aby nie zapominał tego, co nosi w sercu, jakim jest człowiekiem w środku, a opinie innych po prostu zdmuchnie, jak drobny pył. Pozdrawiam!